• Slider 837
  • Slider 834
  • Slider 815
  • Slider 795
  • Slider 842

Wiersze Barbary Śnieżek

 

 


Idzie Jesień

To już wrzesień!
Idzie Jesień,
kwiatów bukiet niesie.
Zamyślona
i stęskniona
błąka się po lesie.

Kolorami,
marzeniami
drzewa wystroiła.
Oby złota,
a nie słota
dłużej z nami była.

Owoc darem,
pod ciężarem
gałąź się ugina.
Cicho w sadzie,
mgła się kładzie,
błyszczy pajęczyna.

Idzie Jesień,
rudość niesie,
strąca liście z drzewa.
Pędzą chmury
i wichury,
ptak już rzadziej śpiewa.

Poszarzało
i wylało
niebo łez tysiące.
Lecz zza chmury
poprzez dziury
zaświeciło słońce!




Tańcz wietrze!

Hej! Tańcz, wietrze szalony,
po ziemi i po niebie,
szarp w gałęziach, jak w struny
i zatracaj się w śpiewie.

Zrywaj liście ostatnie,
które w słońcu się mienią,
wspominając dni letnie,
lewitują nad ziemią.

Jeszcze chwilę wirują,
zachwycają kolorem,
niczym ptaki szybują,
układają się wzorem.

Hej! Tańcz, wietrze swobodny,
graj w drzew nagich konarach,
dopóki dzień łagodny,
póki jesień się stara.

Gdy nastaną już deszcze,
stracisz urok i wszystko,
nikt nie powie: "Wiej jeszcze!",
tylko: "Wstrętne wietrzysko".




W jesiennym słońcu

Łagodne słońce muska złociście
pocałunkami zielone liście.
Drżą ze wzruszenia i się rumienią
żółcią i brązem, złotem, czerwienią.

Wiatr je do tańca muzyką prosi,
porwał i teraz w górę unosi.
Barwnie wirują lekko nad ranem.
Wkrótce zmęczone spoczną dywanem

i zaszeleszczą nam pod stopami,
zadziwią swymi opowieściami
o wietrze, słońcu, wiośnie i lecie...,
więc posłuchajcie, gdy tam będziecie.

Dopóki dzionki wabią słoneczkiem,
wyruszcie jeszcze gdzieś na wycieczkę,
bo potem przyjdzie czas niepogody,
nastaną wichry, słoty i chłody.




Jesiennie

Jesiennie, promiennie,
żółtawo i rdzawo
drżą liście złociście
i do stóp się kładą.

Jesiennie... Daremnie
narzekam i czekam
na ciebie dla siebie,
a nasz czas ucieka...

Jesiennie - wciąż zmiennie...
Jest mglisto i dżdżysto,
markotnie, samotnie...
Straciłam już wszystko!



Jesień jesieni

Niech będzie kolorowa
twoja jesień życiowa,
niech się barwami mieni
na wzór złotej jesieni.

Niech czoła nie zachmurzy
żadna oznaka burzy.
Niech zmartwienia odpłyną
z tą poranną mgłą siną,

a nić babiego lata
niech twe marzenia splata,
by miały czas się spełnić,
słabości przezwyciężyć.

Nie myśl o smutkach wcale,
włóż z jarzębin korale,
zabierz astrów naręcza...
Spójrz, na niebie jest tęcza!

Znowu się słońce budzi...
Uśmiechnij się do ludzi!
Przecież jesień też bywa
wspaniała i szczęśliwa.



Deszczowa ułuda

Szary listopad jest już za oknem,
pluskają w szybę deszczu kropelki,
nasz Ogród Miejski okrył się mrokiem –
w rzeszowskim parku zamarł ruch wszelki.

Czasem ktoś przemknie pod parasolem,
kilka aut jedzie mokrą ulicą,
tylko reklamy wabią kolorem,
lampy uliczne blado się świecą.

Wyglądam oknem i ze zdumienia
oczy przecieram z niedowierzaniem –
widzę, jak w parku, wokół strumienia
fontanny, krążą figury panien.

To „Pory roku” nagle ożyły:
Wiosna i Lato, Jesień i Zima
we mgle deszczowej się roztańczyły,
tworząc wspaniały, bajkowy klimat.

Czy to możliwe, czy to ułuda?...
Przecież to pluchą widok zamglony,
zatarty mrokiem, dlatego cuda
wywołał w myślach obraz stworzony.




mimo że jesień

miłe wspomnienia
wiersze marzenia
chwile tęsknoty
miłości dotyk
wszystko to było
czy się skończyło?

bo dusza tęskni
chce nadal pięknie
żyć wśród uniesień
mimo że jesień
pokrywa szronem
już moje skronie



Artystka

Kiedy słońce moc straciło
i po nocach chłód poranny,
coś ją tutaj sprowadziło,
bo już nastał czas na zmiany.

Szła wesoło, roześmiana
poprzez pola, lasy, łąki
i w przyrodzie rozkochana
malowała kwiatom pąki.

Rozdawała w krąg bukiety
astrów, wrzosów i chryzantem,
korzystając z barw palety
zachwycała ich urokiem.

Wysypała pełno grzybów
i ukryła w leśnym runie,
aby było nieco trudu;
niechaj szuka ten, kto umie!

Zabarwiała liście złotem,
żółcią, brązem i karminem.
Zdumiewała swym polotem,
jak przystało na dziewczynę.

Bawiła się doskonale
przeróżnymi kolorami,
rozwieszała mgieł woale,
częstowała owocami.

Zaplątała babie lato
w koralowe jarzębiny,
ciekawa, co powiesz na to,
gdy zobaczysz pajęczyny.

A wtem przyszedł wiatr zuchwały,
ingerując w barwne dzieło -
wnet z drzew liście pospadały,
aż się pannie na płacz wzięło.

Było pięknie, kolorowo,
a jest teraz szaro-buro
i pochmurno, i niezdrowo,
wietrznie, słotnie i ponuro.

Panna z szlochem gdzieś odeszła...
Żal ją chyba stąd wygonił.
Na jej miejsce inna przyszła,
aby bielą kraj zasłonić.

Czy wiesz, jakie imię miała
ta artystka uzdolniona,
co przyrodę malowała
i uciekła zawiedziona?...



Powrót>>>>

  • Biesiada TeatralnaOgólnopolski Festiwal Kapel Folkloru MiejskiegoKarpackie Biennale Grafiki Dzieci i MłodzieżyJazz bez

  • Budynek przystosowany dla osób niepełnosprawnych

Copyright © 2021 Centrum Kulturalne w Przemyślu | Wszelkie prawa zastrzeżone